30 mar 2013

Wesołego Alleluja!

Niestety dzisiaj znowu nie rozdział. Wiem jestem zła i niedobra, ale śmiało mogę powiedzieć, że mam napisane ponad połowę (ok. 5 stron) ^^ kiedy dodam coś wartego uwagi? Nie wiem, mam nadzieję, że w ciągu jednego-dwóch tygodni.. Bardzo chciałam dać coś na święta ale sprzątanie zajęło mi czas xP

Żebyście się na mnie nie gniewali mam mini rekompensatę. Mianowicie wstawiam dwa rysunki (Kaitha i Doriana), narysowała ich moja koleżanka Mer1Lsky (znana również jako papa lub teściu xD) Zapraszam na jej deviantarta ^^

Kaith
Dorian


Mam nadzieję, iż wam się podobają, bo mi bardzo x3 Następnie pojawi się niespodzianka z tymi artami więc zostaną z nami na dłużej <3
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone, jeżeli ktoś chciałby wykorzystać obrazki proszę skontaktować się z autorką xP
A i powiem, iż dziewczyna na jeden art poświęciła dwa dni! Dodam, że w między czasie chodziła do szkoły więc naprawdę należą się jej wielki brawa.
Jeszcze raz chciałabym jej podziękować. (teraz tak oficjalnie i publicznie ^^) Jesteś wspaniała :*


Ta notka, nie miała być poświęcona rysunkom, tylko życzeniom z okazji Świąt Wielkanocny, ale wyszło jak wyszło..
Tak więc życzę Wam wszystkiego dobrego! Smacznego jajka, mokrego Śmigusa Dyngusa, zdrowych, rodzinnych oraz ciepłych świąt.. A i życzę Wam udanego Prima Aprilis xP
Jeszcze raz wszystkiego dobrego!
No i od razu zapowiadam, że jutro biorę się za nadrabianie i będę czytała Wasze blogi...
Dobra jeszcze raz najlepszego, weny autorom blogów i wszystkiego naaaaaj.
A ja idę pisać 5 rozdział ^^

25 mar 2013

Libster Blog Award

Kolejny post i niestety znowu nie rozdział. Kiedy się pojawi? Planowałam w święta. Niestety, obecnie mam bardzo ciężkie tygodnie. Pewne wydarzenie zmieniło moje życie. Przez nie nie miałam nastroju na pisanie, ani czasu, a nawet chęci >.< Teraz jest już lepiej. Nawet dzisiaj wzięłam się za pisanie, jednak nie zdążę. Tak wiem jestem zła i okrutna. : ( Przepraszam. Chciałabym napisać już ten rozdział, ale nie mam czasu, dzisiaj chęci mi wróciły, ale niestety czasu brak. Teraz święta, więc teoretycznie powinnam mieć więcej czasu, ale jak wyjdzie? Pojęcia nie mam..
Dlatego nic nie obiecuję, ale postaram się w miarę szybko zadowolić Was 5 rozdziałem ^^

Dzisiejsza notka pojawia się ze względu na kolejną nominację. Nominowała mnie Mia za co serdecznie dziękuję. Jesteś kochana <3
Nominację zauważyłam, dawno temu ale, jak już wspominałam nie miałam nastroju, na takie zabawy...



Zasady:
  • Odpowiadam na 11 pytań osoby, która mnie nominowała.
  • Wymyślam inne 11 pytań dla osób, które nominuję.
  • Nominuję tylko osoby posiadające mniej niż 200 obserwatorów.
  • Informuję osoby nominowane.

1.Kogo podziwiasz?
Hmm.. To bardzo trudne pytanie. Podziwiam wiele osób, ale takiej jednej nie mam. Każdy ma swoje wady i zalety. Podziwiam te osoby, które 100% akceptują siebie, które nie nakłaniają ludzi do zmiany zdania, które zawsze są sobą.. Naprawdę trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Na pewno nie jest to osoba sławna. Ba maskę przed kamerę to ja też umiem założyć xD

2.Twój ulubiony pisarz?
Um, chyba nie mam... Lubię Trudi Canavan, ale czy jest moim ulubionym pisarzem? Bo tak samo lubię Lauren Kate. Jeżeli książki mi się spodobają, to je czytam, ale ulubionego pisarza nie mam, każdy jest inny. Tak samo jest z autorami blogów ^^

3.Ulubiony film?
Nie oglądam za dużo filmów. Ostatnio byłam w kinie na Piękne Istoty. Bardzo fajny, ale moim ulubionym raczej nie jest. Nie mam... Wiele filmów mi się podoba ale ulubionego wybrać nie umiem. No chyba, że Króla Lwa... Uwielbiam tą bajkę <3

4.Coś co zmieniło Twoje życie?
Hmm.. Kolejne trudne pytanie. Na pewno J-rock zmienił je. Dzięki niemu zaczęłam interesować się mangą, anime, Japonią... I ogólnie zmieniłam pogląd na świat.

5.Skąd wziął się Twój nick?
A z tym  była śmieszna historia. Nie wiem czy powinnam zdradzać... W każdym razie potrzebowałam ksywkę do opowiadania (swoją drogą, aż wstyd się przyznać, że takie coś napisałam).. I jakoś koleżanka nadała mi Ai. Z czasem przekształciło się na Ai~chan. Ale Ai dalej na mnie mówią xD

6.Jak wyglądał najszczęśliwszy dzień Twojego życia?
Gdybym to ja wiedziała, który był najszczęśliwszy... Każdy dzień ma plusy i minusy. Chociaż chyba częściej zdarzają mi się te gorsze.. Naprawdę nie umiem powiedzieć.

7.Jaką piosenkę ostatnio uważasz za swoją ulubioną?
Jestem wierna tylko jednej piosence. Od jakiś dwóch lat kocham Cassis - the GazettE

8.Co sobie cenisz w ludziach?
Szczerość, zrozumienie, poczucie humoru.. Eh, trudno powiedzieć. Każdy jest inny i u każdego cenię sobie co innego. Na pewno zaufanie. Tak. Ta osoba musi być godna mego zaufania (bosz, jak to brzmi xD)

9.Co chcesz osiągnąć w swoim życiu?
Nie wiem. Chcę być szczęśliwa i się realizować. Chcę spełniać marzenia. Nie lubię myśleć o przyszłości. Zazwyczaj widzę ją czarno >.<

10.Jakie jest Twoje hobby?
Lubię pisać, słuchać muzyki. Uczę się grać na gitarze, choć wolno mi to idzie >.< Lubię śpiewać (chociaż raczej fałszować xD)

11.Dlaczego prowadzisz bloga?

Żeby uwierzyć, że nie jestem taka beznadziejna. Że czasami coś mi się uda. Żeby sprawdzić siebie. No i żeby uszczęśliwić siebie.


Nominuję (Mię z oczywistych względów omijam <3):
http://ina093.blogspot.com/
http://cykl-magow.blogspot.com/
http://reituki-story-factory.blogspot.com/
http://krysztal-zycia.blogspot.com
http://mlody-lady-makbet.blogspot.com/
http://yaoi-by-lanna.blogspot.com/
http://disenchanted-prince.blogspot.com/
http://oliwkowe-niebo.blogspot.com/
http://stary-faust.blogspot.com/
http://teenager-ruki-story.blogspot.com/

To chyba tyle jeśli kogoś pominęłam to: Gomenasai!

Pytania:

  1. Jakiej muzyki słuchasz?
  2. Coś bez czego życia sobie nie wyobrażasz.
  3. Jakie masz hobby?
  4. Gdybyś mogła/mógł zmienić w sobie jedną cechę co by to było?
  5. Jakie masz największe marzenie?
  6. Co byś wziął/wzięła ze sobą na bezludną wyspę?
  7. Jakbyś wygrał/a w totolotka na co byś wydał/a pieniądze?
  8. Gdzie byś pojechał?
  9. Gdybyś mógł/mogła urodzić się gdzie indziej, to skorzystał/a byś z tego?
  10. Jaki jest Twój ulubiony zespół?
  11. Jaki rodzaj książek lubisz czytać?
No to tyle. Zapraszam do odpowiedzi xD A ja już w niedziele będę mogła czytać Wasze opowiadania yaoi.. Co oznacza, że w Wielkanoc pojawią się moje komentarze dotyczące rozdziałów ^^

15 mar 2013

Nominacja do The Versatile Blogger

Zostałam nominowana przez Ruki. Za co serdecznie dziękuję :**
No ale najpierw podam parę informacji.. To tak, serdecznie dziękuję za komentarze <33 Uwielbiam je czytać ^^ a zwłaszcza teraz, gdy pojawiły się ciekawe teorie. Obecnie nie powiem, czy są trafne, bo po co spojlerować? xD
Mam pytanie, wolicie, abym odpowiadała na komentarze pod koniec notki, czy (tak jak dotychczas) pod komentarzami? Która forma Wam bardziej odpowiada?
Dla zniecierpliwionych powiem, iż mam jedną stronę piątego rozdziału >.< To trochę mało, ale mam ambitne plany na ten rozdział! Mam nadzieję, iż pojawi się on na święta Wielkanocne, jeżeli nie uda mi się to powinien ukazać się zaraz po. Więcej informacji będzie pod następną notką (prawdopodobnie z nowym rozdziałem albo z życzeniami wielkanocnymi xD)
Hmm... Miałam coś jeszcze napisać? Chyba nie, jak mi się przypomni to dodam. Eh, a ponoć skleroza nie boli xP

A teraz przechodzimy do nominacji, no i dowiecie się o mnie paru ciekawostek xD




Zasady:
- podziękować blogerowi u niego na blogu,
- pokazać nagrodę "Versatile Blogger Award" u siebie na blogu,
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


Czas na fakty o mnie... Bójcie się xD
  1. Uwielbiam muzykę japońską. Moim ulubionym zespołem jest the GazettE. Ale lubię też Miyaviego, An Cafe, hide, X Japan, Versailles, A, Adams, SuG, LM.C i wielu innych (za dużo do wypisania)
  2. W ciągu swojego, jakże krótkiego życia zaliczyłam 3 koncerty. Mianowicie byłam na Versailles (w Krakowie), A (w Warszawie) i An Cafe (również Kraków)
  3. Kiedyś zostanę panią Matsumoto (tak, mam na myśli, iż Ruki z tG będzie mym mężem)
  4. Chciałabym mieć chłopaka z yakuzy (tak wiem jestem dziwna)
  5. Lubię grać na gitarze, śpiewać, pisać oraz czasami rysować. (niestety prawie nic mi z tych rzeczy nie wychodzi)
  6. Chciałabym mieć czarne, długie włosy (mam brązowe.. A w czarnym raczej źle bym wyglądała)
  7. Uwielbiam wampiry. Przez mój styl ubioru (najczęściej chodzę ubrana na czarno-czerwono) moi znajomi twierdzą, że jestem jedną z nich... No i lubię krew <3 Podczas pobrania tak fajnie płynie! Aż chce się ją wypić xD

Dobra, to przyszedł moment na nominacje... Osobiście uważam, że dziwne jest nominować osobę, która Cię nominowała.. Dlatego ją pominę. Gdyby ktoś inny mnie nominował linka na pewno znalazłby się poniżej ^.^
Czas przejść do konkretów *o*:
To zapraszam do 'zabawy' ^^

1 mar 2013

Rozdział 4 [YAM]

Dziękuję za komentarze <3 Bardzo, ale to bardzo się z nich cieszę. Jesteście wspaniali ♥
Dzisiaj pojawia się rozdział 4... Zastanawiałam się czy dodać go dzisiaj czy 8 marca na dzień kobiet. Uznałam, że lepiej dzisiaj, bo dzisiejszy dzień jest dla mnie ważniejszy xD

Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, a w szczególności osobą, które mnie motywują do pisania ^^ Dziękuję za przypominanie, iż mam pisać, nie czytać. A z tym idzie mi ciężko...

Z góry chciałam wszystkich autorów opowiadań przeprosić, bo od 4 marca nie będę czytać. Takie postanowienie Wielkopostne. W Wielkanoc będę starała się po nadrabiać.. Znaczy jeżeli w opowiadaniu głównym wątkiem NIE będzie miłość męsko-męska, to raczej będę mogła przeczytać.. Jeszcze zobaczymy jak to wyjdzie ;3 Dlatego moje komentarze zanikną, na ten okres, ale obiecuję, że w Wielkanoc się pojawią ^^

A teraz dziwne pytanie. Czy tylko ja jestem taką sierotą i choruję w swoje urodziny? Zamiast gości przyjmować, ja do lekarza mam jeździć?? T^T

Dobra już nie zanudzam. Bo się tak troszkę rozpisałam i pewnie bzdury popisałam >.<
Zapraszam do czytania 4 rozdziału no i oczywiście liczę na komentarze, które motywują mnie do pisania *w*




            Patrzyłem przerażony na przyjaciółkę. Dagmara przez chwilę spoglądała na mnie z uśmiechem. Przyłożyła dłoń do brody i przekrzywiła zabawnie głowę. Jednak jej oczy wciąż groźnie błyszczały. Każdy w napięciu oczekiwał zadania. W pewnej chwili Alex podszedł do dziewczyny i wyszeptał coś jej na ucho. Daga uśmiechnęła się, po czym pokręciła powolnie głową.
            -Skoro tak „chętnie” całowałeś się z Caroline - zaczęła, a wspomniana dziewczyna pobladła lekko. - To pocałujesz się z Dorianem - uśmiechnęła się szerzej. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Patrzyłem na nią zdziwiony. Cholera! Dlaczego ona mi to robiła? Przecież wiedziała, że ostatnim razem całowałem się z Sebą. Zdawała sobie sprawę, iż jest mi ciężko. Jasne, pobawmy się w gnębienie Kaitha!  
            -Dziewczyno! - stanął w mojej obronie wzburzony Dave. - On, w przeciwieństwie do twojego brata, ciotą nie jest!
            -Skoro tak twierdzisz to, czemu ma się nie pocałować? Przecież mu nie stanie! - wysyczała Daga. Najgorsze jednak było to, że gejem byłem. I w takich chwilach czułem się naprawdę głupio. Jestem beznadziejny, tak okłamywać własnych przyjaciół…
            -A on nie ma nic do powiedzenia? - wtrąciłem. Dagmara spojrzała na Doriana. Z miny chłopaka nie można było niczego odczytać. Siedział, jakby to nie o nim rozmawiano.
            -Dorian jakoś nie zgłasza sprzeciwu, więc nie. - uśmiechnęła się. Złotooki zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. - Tylko ten pocałunek ma być namiętny i dłuugi. Taki z języczkiem - uśmiechnęła się cała w skowronkach. Westchnąłem cicho powoli podnosząc z miejsca. Zauważyłem, że Dave wstaje cicho mamrocząc: „Nie będę patrzył, jak mój kumpel robi z siebie pedała”. Westchnąłem przybliżając się do Doriana. Chłopak napiął lekko mięśnie. Miał zaciętą twarz, jednak nie umiałem wyczytać z niej uczuć.
            -Pamiętajcie, to tylko zabawa. Kaith, nie musisz tego robić… - zaczął spokojnym głosem Oscar. - Tylko wtedy po raz pierwszy zrezygnowałbyś z wyzwania.
           -I będziemy mogli podziwiać twoją klatkę piersiową! - zaśmiał się Michael. Dzięki tej krótkiej wymianie zdań, atmosfera lekko złagodniała. Pokręciłem głową. Nie mam zamiaru pokazać swojej słabości. W końcu to tylko zabawa i nic nie znaczy, prawda?
            Przybliżyłem się do Doriana siadając naprzeciwko niego. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Chyba żaden z nas nie przewidział takiego obrotu spraw. Przełknąłem ślinę i powoli objąłem go za szyję. Dla osób trzecich ruch ten mógł się wydawać niechętny, jednak dla mnie… Och, jak ja dawno nie obejmowałem mężczyzny. Złotooki objął mnie w pasie delikatnie, spojrzał mi w oczy. Te hipnotyzujące, teraz już czerwone oczy, wpatrywały się we mnie. Jednak nie przejmowałem się ich barwą. Bardziej zaintrygowało mnie samo spojrzenie, jakby nieme wyzwanie. Zmarszczyłem brwi i przybliżyłem swoją twarz do jego. Nasze oddechy zlały się w jeden. Przez chwilę siedzieliśmy nie ruszając się, czekając, aż ten drugi wykona pierwszy krok. Dalej patrzyliśmy sobie w „zwierciadła dusz”. Moje serce dostało jakiegoś kopa i pędziło z prędkością światła. Miałem nadzieję, że Dorek (jak to zacząłem go w myślach nazywać) mojego pędzącego tętna nie wyczuje… Westchnąłem cicho, łącząc delikatnie nasze wargi. Chłopak oddał po chwili pocałunek mocniej mnie obejmując. w ten, sposób przyciągając do siebie. Sam również przycisnąłem chłopaka, nie chcąc go wypuszczać ze swych ramion. Dorian jako pierwszy zamknął oczy, idąc za jego przykładem opuściłem powieki. Przez chwilę walczyliśmy o dominację. Oboje chcieliśmy „prowadzić” w tym pocałunku. Chłopak przeniósł jedną rękę na moją głowę, wplątując mi palce we włosy. Jęknąłem cicho, co Dorian od razu wykorzystał i wepchnął swój język do mojej jamy ustnej. Niespiesznie ją badał, by po chwili trącić mój język, zachęcając tym samym do wspólnej zabawy. Z ochotą na to przystałem. W ramionach chłopaka nie myślałem za dużo. Czułem się bezpiecznie. Było mi ciepło i przyjemnie. Po moim kręgosłupie przeszły delikatne ciarki.
             Nie podobało mi się to, że Dorian kontroluje pocałunek. Próbowałem wypchnąć jego język, by przenieść się do jego jamy ustnej. Jednak on nie chciał ulec mojej niemej prośbie. Nasz pocałunek zaczął być agresywny. Walczyliśmy żarliwie o dominację. Dorian ścisnął mnie mocniej w pasie, tym samym pokazując, że nie mam szans z nim wygrać. Zmarszczyłem brwi delikatnie przygryzając jego język. Chłopak zaskoczony wycofał go, co ja od razu wykorzystałem. Tym razem ja „prowadziłem” ten pocałunek, z czego byłem bardzo zadowolony. Jednak, jak to łatwo przewidzieć złotooki (chociaż, teraz powinienem powiedzieć czerwonooki) nie dał mi porządzić i szybko przetransportowaliśmy się do mojej jamy. Nie myślałem w tej chwili o kumplach, którzy siedzą teraz i przyglądają się pocałunkowi, o zadowolonej z siebie Dagmarze, o zniesmaczonym Dave… Teraz liczył się tylko Dorian, nie interesowało mnie, jak będą nasze stosunki później wyglądały. Ważne było to, że mogę być przy nim, choć przez chwilę, przy tym debilu, głupku.…
            Poczułem delikatne poruszenie w kroku. No pięknie jeszcze mi stanie! Po głębszym przemyśleniu, doszedłem do wniosku, że już stanął… Uhh. Gdybym kogoś miał, nie podniecałbym się zwykłym pocałunkiem. Na szczęście usiadłem w takiej pozycji, iż nie było nic widać. No i moje spodnie były szersze, niż zwykle… Nie chcąc doprowadzić się do gorszego stanu odsunąłem się od Doriana. Na zakończenie pocałunku musnąłem jego wargi. Spojrzałem w jego oczy oczekując reakcji. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Przygryzłem delikatnie wargę. Po chwili Dorian spojrzał na mnie, jednak z jego złotych tęczówek (tak, znowu zmieniły kolor) nic nie mogłem wyczytać. Puściłem jego szyję i chciałem się odsunąć, jednak dłonie chłopaka uniemożliwiły mi to. Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami. O co mu chodzi? Nachylił się nade mną i szepnął do ucha, delikatnie owiewając moją skórę, swoim ciepłym oddechem.
            -Nienawidzę cię - wysyczał.
            -Ja ciebie też - powiedziałem z trudem wyplątując się z jego objęć. W końcu miłe słowa to to nie były. Zwłaszcza po pocałunku. Ponownie zmarszczyłem brwi i zająłem swoje miejsce.

            Impreza trwała dalej. Z Dorianem nie zamieniliśmy ani słowa i chyba wszyscy zdążyli zapomnieć o tym wyzwaniu. No dobra, prawie wszyscy… Dagmara rzucała mi zaciekawione spojrzenia i wiedziałem, że później będzie chciała ze mną rozmawiać. Jednak ja nie miałem na to ochoty. Och, jaki ja na nią wściekły byłem. Najchętniej uciąłbym jej ten język, by więcej nie wpadała na „genialne” pomysły. Westchnąłem i włożyłem naczynia do zmywarki. Po imprezowe sprzątanie uważam za otwarte! W domu zostałem ja, Daga i Igor. Rodzeństwo obiecało mi pomóc w ogarnięciu pomieszczeń. Tak wiem, od tego mam służbę, ale nie chciałem się nimi wyręczać.
            -I jak było? - usłyszałem nagle przy uchu. Z szoku omal nie wypuściłem talerza z rąk. - Tak długo się całowaliście, to było takie słodkie, a potem… Co on ci właściwie powiedział?
            -Daga, zamknij się. Bo mam ochotę cię udusić. Co to miało być!? - wydarłem się na przyjaciółkę. Moje zdenerwowani sięgało zenitu. Odłożyłem talerz na szafkę, obawiając się, że inaczej wyląduje na przykład, na głowie przyjaciółki.
            -Przecież oboje wiemy, że ci się podobało… - zaczęła wzruszając ramionami. - Zresztą brakuje ci chłopaka. A z Dorianem pasujecie do siebie. Gdybyś wiedział jak słodko wyglądaliście całując się…
            -Co ja słyszę, braciszek się całował? - podniosłem wzrok i zauważyłem stojącą w progu Jess. Najwyraźniej moja siostrzyczka przed chwilą wróciła do domu. - A mnie nie było. No jak to możliwe, abym przegapiła taki moment? Następnym razem mnie zawołasz, prawda Dagmaro?
            -Zamknij się smarkulo - warknąłem. - Bo inaczej rodzice dowiedzą się, że wróciłaś do domu o czwartej trzydzieści… - zaszantażowałem ją, po czym poszedłem do siebie do pokoju. Miałem w dupie czy moi przyjaciele posprzątają czy nie. Póki co chciałem być sam, chciałem zapomnieć o dzisiejszym wydarzeniu, ale smak ust Dorka, wcale mi nie pomagał…


~Josh~

            Z imprezy Kaitha musiałem wyjść zaraz po jego pocałunku z Dorianem. Nie miałem czasu, aby pożegnać się z przyjaciółmi, bo Celia była zmęczona. W milczeniu odprowadzałem dziewczynę. Ostatnio miałem jej dosyć. Czułem się ograniczony, ale zależało mi na niej. Mimo tych kłótni i ciągłych narzekań, chciałem z nią być. Westchnąłem, gdy doszliśmy do jej domu. Dziewczyna bez słowa, pocałowała mnie w policzek i ruszyła w stronę budynku. Patrzyłem na nią zdziwiony, nie zapytała się czy zmęczony nie jestem czy nie wszedłbym na głupią herbatę. Ba, nawet mi nie podziękowała za to, że ją odprowadziłem, że wyszedłem z imprezy, specjalnie dla niej! Nawet nie rzuciła głupiego „pa”. Nie, bo po cholerę? Przecież to ja jestem tym złym, to ja ciągle ją zawodzę…
            Ścisnąłem dłonie w pięść i ruszyłem w stronę domu. Oczywiście mogłem wrócić do Kaitha, ale miałem zjebany humor. Ostatnio coraz bardziej denerwuje mnie Celia i wszystkie moje zmiany nastroju są spowodowane właśnie przez nią.  W milczeniu przemierzałem uliczki, marszcząc brwi. Po cichu wślizgnąłem się o domu i rzuciłem na łóżko. Nie miałem siły, aby cokolwiek ze sobą zrobić. Jak ległem, tak zasnąłem.

            Nagle do mojej świadomości wdarł się głośny dźwięk. Wystraszony podniosłem się do pozycji siedzącej. Po chwili spostrzegłem wibrujący telefon na szafce nocnej. Jako, że nie chciało mi się wstawać, przeciągnąłem się i sięgnąłem po niego. Jednak w trakcie podnoszenia urządzenia straciłem równowagę i sturlałem się z łóżka. Ze śmiechem odebrałem.
            -Josh, dzisiaj wieczorem, tam gdzie zawsze.
            -Tak jest sir! - przyłożyłem dwa palce do czoła, salutując. Dopiero po chwili zorientowałem się, iż przyjaciel nie mógł tego zobaczyć. Zaśmiałem się cicho. - Z jakiej okazji dzisiaj pijemy?
            -To niespodzianka.
            Chłopak rozłączył się, a ja pokręciłem zadowolony głową. Z Matthew znam się od podstawówki. Zawsze trzymaliśmy się razem, nawet po wyborze innych liceów, utrzymujemy kontakt.
            Nie chcąc psuć sobie humoru wyłączyłem telefon i z powrotem położyłem się. Dziś była niedziela, w dodatku dziewiąta rano. Co oznaczało, że jest o wiele za wcześnie by wstawać. W końcu musiałem sobie jakoś wynagrodzić cały tydzień wczesnego wstawania. Z rozleniwionym uśmiechem położyłem głowę na miękkiej, ciepłej poduszce i odpłynąłem.
            W końcu około pierwszej po południu podniosłem się, by zjeść poranne śniadanie. W mojej lodówce, co nikogo nie powinno dziwić, zawitały pustki. Pokręciłem głową i zdegustowany wyszykowałem się, by opuścić mieszkanie.
            Nogi zaprowadziły mnie do McDonalda, gdzie powoli spożywałem posiłek. Powinienem zaopatrzyć się w jakieś jedzenie aczkolwiek, jako że należę do grupy ludzi leniwych, wolałem zjeść śniadanie w Fast Foodzie. W między czasie obserwując ludzi w pomieszczeniu. Nie było ich wielu, bywały dni, kiedy większe tłumy przesiadywały w tej „restauracji”.
            W pewnej chwili moją uwagę przyciągnęła pewna para. Para, jak para, w oczach widać było miłość, szeptali sobie coś na uszy… Jednak była to dwójka mężczyzn. Samoistnie ścisnąłem mocniej papierek po cheesburgerze, a na moją twarz wypłynął grymas. Niby każdy ma prawo do miłości.. Ale jak facet może kochać faceta? No dobra, nie znam się na miłości homo, aczkolwiek nie wyobrażam sobie, abym mógł być z chłopakiem. Wiadomo, można się z kumplami wygłupiać, ale żeby tak na poważnie? Dwóch facetów całujących się nie wkurwia mnie, nie obrzydza, ale napawa pewnym zdziwieniem. Zwłaszcza, gdy spostrzegłem, iż jednym z tych koleżków jest… Igor.
            Pokręciłem głową i opuściłem lokal.

            -No wreszcie jesteś! - usłyszałem, gdy wszedłem do baru. - Boże, jak ja cię dawno nie widziałem! Nic się nie zmieniłeś. - Krzyczał Matthew i rzucił mi się na szyję, mocno ściskając. Mój przyjaciel lubił dramatyzować, okazywać uczucia w… dwuznaczny sposób. Tak jak teraz. Ale i tak go lubiłem. - Matko jak ja się za tobą stęskniłem! - wykrzyczał prosto do mojego ucha, przez co się wzdrygnąłem i uderzyłem go w ramię. Chciał abym ogłuchł czy jak? Jednak tulić się dalej pozwoliłem. - A ty tęskniłeś za mną? - zapytał uwodzicielskim głosem.
            No nie, tego już za dużo! Odepchnąłem go lekko aczkolwiek stanowczo, powoli wymijając
            -Za tobą? - prychnąłem. Szedłem w stronę stolika, domyślając się, że przyjaciel podąża za mną. Kontynuowałem . - Za tym debilem, kretynem, zboczeńcem, wariatem i nieokrzesanym małpiszonem? - Zasiadłem przy stoliku, na którym zauważyłem rzeczy Mattiego. Mój towarzysz zajął miejsce naprzeciwko mnie, przez co mogłem zauważyć jego wściekłą minę. - Oczywiście, małpeczko - zakończyłem słodkim głosikiem, niewinnie mrugając. Matthew wybuchnął śmiechem.
            -Wiesz co? Mógłbyś być milszy… - udał obruszonego (co mu nie wyszło przez śmiech) i po poinformowaniu, ruszył po piwo. Ciekawiło mnie, z jakiego powodu dzisiaj będziemy pić… Co się wydarzyło w życiu mojego przyjaciela?
            -No to, jaka to okazja? - zapytałem, gdy wrócił.
            -A to musi być jakaś okazja, abym wypił z najlepszym przyjacielem? - udał zdziwienie i obruszenie. Przewróciłem oczami czekając na ciąg dalszy. - No dobra, dobra - uniósł dłonie w geście poddaństwa. - Chyba znalazłem, w końcu, miłość swojego życia… - oczka mu się z rozmarzeniem zaświeciły.
            -Która to już będzie w tym roku? - zapytałem z zaciekawieniem. - Piąta? Szósta?
            -Ale teraz, to już tak naprawdę… - zaczął, ale nie pozwoliłem mu zakończyć.
            -Była Viola, Maggie… - zacząłem wyliczać.
            -Dobra, dobra zrozumiałem - westchnął. - Ale tym razem to chyba… - plątał się. Uśmiechnąłem się z rozbawieniem i wzniosłem toast.
            -Za miłość. Aby tym razem ci się powiodło, małpiszonie. - obaj się zaśmialiśmy i stuknęliśmy kuflami.
            W barze siedzieliśmy z godzinę, wypiliśmy kilka piw, gdy rozdzwoniła się moja komórka.
            -Gdzie jesteś? - usłyszałem po drugiej stronie, zdenerwowany głos Celii
            -Z Matthew w barze, a coś się stało?
            -No pewnie! Ciągle tylko koledzy, koledzy. Dla mnie już czasu nie masz!
            -Kochanie wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza… - starałem się ją udobruchać. Nie chciałem się dzisiaj kłócić…
            -Jasne… - rzekła sarkastycznie.
            -Jutro cały dzień spędzimy razem, dobrze?
            -Naprawdę? To wspaniale! - pisnęła zadowolona. Jej głos był taki wysoki, że musiałem odsunąć troszeczkę telefon od ucha. - Nie mogę się już doczekać! Pójdziemy na zakupy!
            Bez pożegnania rozłączyła się. Spojrzałem ze zmarszczonymi brwiami na telefon. Pokręciłem głową. Z tą dziewczyną spokoju chyba już nigdy nie będę miał.
            -Dlaczego z nią jeszcze nie zerwałeś? - zdziwił się Matthew. Spojrzałem na niego z uniesioną brwią, dając mu tym samym znak, aby kontynuował. - Ta laska, myśli tylko o sobie! Ogranicza cię na każdym kroku. Nie rozumiem, co cię jeszcze przy niej trzyma… - westchnąłem i spojrzałem na przyjaciela. Sam chciałbym wiedzieć, co mnie przy niej trzyma…

            Następnego dnia, zaraz po szkole, poszedłem z Celią do centrum handlowego. Byłem niewyspany, zmęczony - w końcu picie do drugiej rano dało się we znaki. Jednak nie zamierzałem odmawiać mojej dziewczynie. W końcu obiecałem jej zakupy… Chłopacy patrzyli na mnie ze współczuciem, chyba rozumieli mój stan fizyczny jak i psychiczny. Takiego kaca miałem! W ogóle cud, że wstałem z łóżka… Dobrze, że nie mieszkam już ze starymi, inaczej miałbym przechlapane.
            Celia, nie zważała na mój stan zaciągając mnie do każdego sklepu. Kazała sobie doradzać i wydawała mnóstwo pieniędzy. Jak już nie gadała o ciuchach, to paplała o znajomych. No i oczywiście nawijała o pocałunku Doriana z Kaithem. Miałem nadzieję, że temat rozejdzie się po kościach, jednak okazało się to niemożliwe.
            Po kilku godzinach, dziewczyna dała mi spokój i mogłem ją spokojnie odprowadzić do domu. Oczywiście to ja niosłem jej zakupy… Zastanawiam się czy jestem jej bagażowym, czy chłopakiem… Pod jej domem oddałem torby.
            -Dziękuję za miły dzień - powiedziała zadowolona i pocałowała mnie w policzek. Dziewczyna miała dobry humor, a ja nie chciałem wracać do pustego domu… Postanowiłem zaryzykować. Złapałem ją za talię i przysunąłem do siebie. Delikatnie musnąłem jej wargi, Celia po chwili oddała pieszczotę. Pocałowałem ją czule, a ona objęła mnie za szyję, zachichotała. Całowaliśmy się delikatnie. Po chwili dziewczyna odsunęła się i chciała ruszyć do domu, jednak nie pozwoliłem jej na to. Spojrzała na mnie zdziwiona.
            -Może mógłbym, wejść do środka i zobaczyć cię jeszcze raz w tych ciuszkach? - wymruczałem. Potarłem nosem o jej policzek. Dziewczyna napięła mięśnie stanowczo mnie odpychając.
            -Jesteś bezczelny! - warknęła. Spojrzałem na nią zdziwiony nie rozumiejąc, o co jej chodzi. - Myślałam, że jesteś inny! Ale nie. Myślisz tak samo, jak każdy facet! Tylko jedno wam w głowie! - wykrzyknęła. A moje źrenice zaczęły się poszerzać. - Tylko seks, seks i seks. I nie zaprzeczaj! Tylko o to ci chodzi! - warknęła, gdy zobaczyła, że chcę coś powiedzieć. Odwróciła się na pięcie i pobiegła do domu.
            -Ale… - nie miałem szans, by się wytłumaczyć i wyjaśnić jej w jak dużym błędzie jest.

            Powolnym krokiem szedłem w stronę domu. Nie miałem na nic siły, ani chęci. Celii nie rozumiałem. Jak to jest, że przez jedną osobę się zmieniam? Dlaczego przez swoją dziewczynę przestaję być sobą? Tak chyba nie powinno być… Moje rozmyślania przerwał jakiś pisk. Nie wiem, co to było może mi się przesłyszało? Chciałem iść dalej, ale odgłos się powtórzył. Zaciekawiło mnie, co lub kto wydaje te odgłosy. Skręciłem w boczną dróżkę mając nadzieję, że w dobrą stronę idę. Znalazłem się w ciemnej alejce, mało widziałem; gdy chciałem zawrócić, odgłos się powtórzył. Spojrzałem na ziemię przy budynku, skąd dochodziły dźwięki. Niestety, było zbyt ciemno, przez co nic nie zauważyłem. Podszedłem jednak powoli. W pewnej chwili dostrzegłem jakiegoś psa, nie to nie był pies raczej wilczur… Znałem się na rasach, ale takiej nigdy nie widziałem, może było za ciemno? Zwierzak oddychał nieregularnie, pisnął po raz kolejny. W paru krokach znalazłem się przy nim. Zwierzę spojrzało na mnie czekoladowymi oczami. Nigdy nie widziałem, takiego wzroku u psa. Tak jakby mnie poznawał, jakby wiedział, że nic mu nie grozi. Po chwili zamknął powieki i jego głowa opadła. Szybko sprawdziłem puls. Na szczęście pies żył. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na tułów zwierzęcia. Na sierści widziałem… krew. Przełknąłem z trudem ślinę. Powinienem zająć się nim. Zdjąłem swoją kurtkę, by owinąć i podnieść wilczura. Był ciężki, miałem nie małe problemy by go unieść. Wziąłem zwierzę na ręce i z trudnością utrzymałem równowagę - cholera, naprawdę sporo ważył. Szybko pobiegłem w stronę głównej ulicy. Czułem, że moja kurtka zaczyna przesiąkać krwią, co sprawiało, że szybciej biegłem. Z zadowoleniem zauważyłem taxówkę na parkingu.
            -Przepraszam, może podwieźć mnie pan…
            -Psa nie zabiorę. Jeszcze  mi w samochodzie zrobi - przerwał mi zniesmaczony kierowca.
            -Ale on jest ranny, musi go zobaczyć weterynarz
            -To tym gorzej. Ubrudzi mi tapicerkę krwią.
            -Zapłacę podwójnie! - wykrzyknąłem zdesperowany. Mężczyzna z westchnieniem zgodził się. Szybko wsiadłem, położyłem zwierzaka na nogach i podałem adres rodziców. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się, że mój tata jest weterynarzem…

            -Pierwszy raz widziałem, takiego psa… - westchnął mój tata, gdy opatrzył zwierzaka.
            -Przeżyje? - zapytałem.
            -Nie wiem… - westchnął. - Nie spotkałem się z tą rasą. Rany były głębokie, ale jest silny - uśmiechnął się. - Powinieneś odpocząć, ta noc będzie decydująca.
            Pokiwałem głową i podszedłem do zwierzęcia. Miał czarną sierść, długą i miękką w dotyku. Był naprawdę piękny. Kto lub co mogło zrobić krzywdę takiej pięknej istocie… Westchnąłem. Drzwi do pomieszczenia otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
            -Przygotowałam ci pokój - powiedziała łagodnie moja rodzicielka. - Jesteś zmęczony, zobaczysz wyliże się z tego - pocieszała mnie. Pokiwałem delikatnie głową. Nie wiem, jakim cudem znalazłem się w moim pokoju, w łóżku. Nie mogłem zasnąć. Czas leciał uporczywie wolno.  Nie mogłem odrzucić od siebie obrazu, biednego psa. Nie wiem dlaczego, ale polubiłem go, przywiązałem się. Wiem to głupie, ale tak było i już.
            Rano mama zrobiła moje ulubione śniadanie. Przez takie zachowanie czułem się, jak wyrodny syn. Nigdy nie okazywałem rodzicom, co do nich czułem. Gdy skończyłem osiemnaście lat wyprowadziłem się od nich. A przecież ich kocham… Będę im musiał to jakoś wynagrodzić. Starałem się wmusić w siebie jedzenie, jednak z marnym skutkiem.
            -Będzie dobrze, zobaczysz - pocieszała mnie mama. Ta kobieta naprawdę wiedziała, co mnie gryzie, jakby umiała czytać mi w myślach. Pokiwałem głową i lekko się uśmiechnąłem.
            -Josh - zaczął donośnym głosem ojciec.
            -I co z nim? - poderwałem się zniecierpliwiony. Twarz mężczyzny nie okazywała żadnych uczuć. Otworzył usta, a ja przyszykowałem się na najgorsze…